W przeciągu ostatniego roku otrzymałem czternaście zapytań dotyczących współpracy z blogiem – oczywiście było ich znacznie więcej jednak większość dotyczyła umieszczenia spamerskiego linka tudzież wielkiego baneru przysłaniającego tekst i jego wysokość króla blogosfery Skupmy się jednak na głównym temacie czyli jak z firmami nie współpracować…
W zniechęcaniu firm do współpracy czuję się jak ryba w wodzie, co by przypadkiem nie stwierdzić jaki to z Kanta mistrz anty marketingu internetowego. No bo jak nazwać blogera, czy też twórcę internetowego lub jak kto woli influancera co to wszystko już ma ustalone tylko nie kwotę za jaką sprzeda miejsce gdzieś pomiędzy początkiem a końcem tekstu.
Jakość…
Ze znanych tylko Kantowi powodów blog, który właśnie masz przyjemność czytać uważany jest za jeden z najlepszych w Polsce. Tak wiem, popełniłem błąd za co serdecznie przepraszam wszystkich zgromadzonych przed monitorami, zapomniałem już jak to jest mieszkać w tym pięknym kraju, by uniknąć srogiego wytykania palcami należy napisać małe sprostowanie, które brzmi następująco „Kant jest najlepszym blogerem w Polsce i nie występują żadne racjonalne przesłanki obalające to twierdzenie”. Teraz brzmi to lepiej… Przejdźmy jednak do głównego czynnika wpływającego na jakość bloga a co za tym idzie zainteresowanie reklamą. Czyli do was drodzy czytelnicy…
Zapewne większość czytelników przybyła, by dopingować ukochaną w codziennych zmaganiach z Kantem za co w jej imieniu dziękuję. Waszych okrzyków wsparcia nie przekażę, bo jeszcze kobieta pełniąca obowiązki małżonki w piórka obrośnie i przez okno niczym kanarek ucieknie żeby każdemu z osobna choćby uścisnąć dłoń. A rozłąki z ukochaną dłuższej niż rok Młody Kant nie zniesie więc taką linię obrony wspólnie przyjęliśmy, by nie musieć przyznać iż bez ukochanej przetrwalibyśmy jakieś dwa tygodnie. Kolejny już raz odbiegłem od głównego tematu publikacji i mam nadzieję, że będzie to ostatni. Wróćmy zatem do poradnika zatytułowanego jak poniżej.
Jak nie współpracować z firmami.
Jednego jestem pewien reklamodawcy docenią styl, którego doświadczyli podczas mozolnego przeskakiwania z jednego artykułu do drugiego, przynajmniej tak twierdzą. Osobiście uważam, że zachwyt ten w większości przypadków wyrażany jest na podstawie samego adresu mailowego dostępnego w zakładce współpraca. Chyba, że ktoś z was drodzy czytelnicy wpadnie na inny w miarę łatwostrawny i przyjemnie podany argument wyrażający ogólną niechęć reklamodawców do udzielenia odpowiedzi na pytanie dotyczące ulubionego tekstu.
Pomijając początek każdego maila, cała reszta w jakiś magiczny sposób daje się czytać. Tym bardziej, że tak samo jak Tobie zależy na pieniądzach tak Kantowi zależy na publiczności jaką skupia wokół siebie i to ona jest wyznacznikiem jakości blogera a nie jak wiele osób sądzi ilość współprac. W innym przypadku każda nastolatka wrzucająca na instagrama tylko i wyłącznie półnagie sesje z fotografem, tudzież kamerzystą zostałaby automatycznie okrzyknięta przez publiczność gwiazdą światowego formatu. Zgarniając jednocześnie prestiżową nagrodę akademii filmowej zwaną pornoskarem.
Żeby zrozumieć dokładnie sytuację w jakiej znajduje się obecnie cała twórczość internetowa, przenieśmy się w czasie o jakieś 100 dni do przodu… Wtedy też otrzymam zapytanie dotyczące współpracy z producentem telefonów komórkowych – a może był to producent myjek wysokociśnieniowych sam już nie pamiętam. W każdym bądź razie rozpoczęliśmy rozmowę od materacy do spania, które to reklamodawca produkował – świetnie się składa powiedziałem do ukochanej, dostaniemy materac do przetestowania i jak mniemam zostanie u nas po testach, przecież nikt nie zechciałby spać na materacu w którym ktoś przed nim sypiał. Wszystko zdawało się zmierzać w ściśle określonym i oklepanym kierunku, gdzie na końcu czekają uściski i słowa uznania za świetnie przygotowaną i zrealizowaną kampanię na blogu. A tu jakby z zaskoczenia, zupełnie niespodziewanie i w dodatku znienacka przychodzi mail w którym to Kant został poinformowany o dość ciekawym sposobie rozliczenia. W dodatku sam Kant jak na króla przystało mógł zadecydować jak to zrobimy z tym materacem. Pierwsza mało optymistyczna wersja brzmiała, piszę o nim bez chociażby krótkiej drzemki świadczącej o kontakcie z materacem za co otrzymam pieniądze lub co jeszcze gorsze napiszę o materacu na którym będę mógł przespać resztę życia lecz bez wynagrodzenia…
Zaraz, zaraz… Stop ! Jak mógłbym napisać o czymś z czym się nie przespałem. Znaczy się, na czym nie spałem. No nie da się i już!. Jak to bywa, Kant postanowił wysłać kontrofertę, która brzmiała w wielkim rozwinięciu tak – rzeczywiście była o wiele krótsza „Informuję, iż Kant wybiera najdroższy materac wart 3500 zł a niezwykle skromny autor bloga prosi o przelew w postaci 1000 zł na konto wskazane poniżej, co by państwo przypadkiem na mieście nie rozpowiadali, że Kant istnieje…”
W tym momencie jestem zmuszony wyjaśnić z jakich powodów zgodziłem się na tak skromne wynagrodzenie. Dwa dni przed otrzymaniem maila ukochana poinformowała Kanta o chęci zmiany dotychczasowego materaca, jak możecie i powinniście się domyślić każda zmiana nawet najmniejszej rzeczy, choćby jej przesunięcie u każdej kobiety wywołuje chęć kolejnych zmian. Istnieje proste działanie zatrzymujące kilkudniowy remont do którego przymuszany jest każdy facet – zaczyna się od materaca, by następnie uczestniczyć w wyborze nowych firanek, które będą współgrać z zakupionym wcześniej produktem, a żeby coś mogło współgrać z firankami zostanie zmieniony kolor farby na ścianach, a skoro farby zmieniliśmy to i panele i tak dalej… Sami rozumiecie, by uniknąć niepotrzebnych kosztów wystarczy, że Kant podaruje ukochanej materac w prezencie, co jednocześnie powstrzyma żądze kolejnych zmian. Co w ogólnym rozrachunku pozwoli na pozostanie jakiś 6000 zł w portfelu, doliczając materac i wynagrodzenie otrzymamy 10500 zł…
I dokładnie w tym miejscu jest teraz większość blogosfery, każdy udaje kogoś kim tak naprawdę nie jest tylko po to, by dostać materac na którym spał Kant Kończąc ten poradnik chciałbym podziękować każdemu czytelnikowi z osobna, bez Was nie byłoby blogerów i nigdy na odwrót… No a teraz udostępnij ten post, zobacz jak walczą o materac.